Są takie chwile, w których na prawdę cieszę się, że zaczęłam
szyć. Póki co, może ze trzy razy zdażyło mi się być dumną z efektu mojej
pracy. Zdaje się, że ten trzeci raz jest właśnie teraz.
Wygląda na to, że zacznę specjalizować się w krojach ramoneskowych.
Żakiety o tym kroju są znacznie lżejsze w odbiorze, a jednak cały czas
eleganckie. Taki dokładnie jest mój cel. Tkanina, z której szyję, to kupon
wełny znaleziony jeszcze latem w Outlecie Tkanin. Początkowo planowałam uszyć
z niej sukienkę. Doszłam na szczęście do wniosku, że uszyłam już ich
sporo, i dużej mierze ich nie noszęL
Zabierałam się za ten żakiet od listopada – najpierw
zakochałam się w wykroju z grudniowej Burdy (12/2015 #108B). Później zbierałam się półtora miesiąca żeby zacząć szycie.
Moje ostatnie podejście do szycia żakietu skończyło się fiaskiem, i to
doświadczenie przedłużyło proces decyzyjny o kolejne tygodnie.
Planowanie
Moje podejście do szycia zawsze było chaotyczne – wykrój,
szycie, masakra, prucie, poprawka, prucie, poprawka i tak do skutku. W nowym
roku postanowiłam wypróbować instytucję szycia próbnego. Po raz pierwszy
podzieliłam pracę na etapy z surowym zakazem zrobienia czegoś więcej, niż
przewiduje plan. Były momenty, w których siłą odciągałam się od maszyny. W skrócie pierwszy etap szycia wyglądał tak:
Krok 1 – przerysowanie i wycięcie wykroju (18 kawałków!)
Krok 2 – przerysowanie na tkaninę próbną i wycięcie
elementów korpusu (bez rękawów, baskinki, odszyć i stójki)
Krok 3 – szycie próbne korpusu
Krok 4 - dostosowanie
wykroju po szyciu próbnym, rozplanowanie szycia z tkaniny głównej
Krok 5 – skrojenie z tkaniny właściwej frontu i zszycie
szwów frontu
Krok 6 – skrojenie z tkaniny właściwej tyłu i zszycie
szwów tyłu, połączenie frontu z tyłem
Krok 7 – uszycie i wszycie baskinki
Krok 8 – odszycia i stójka
Tak to wyglądało po kroku ósmym. Postanowiłam nie robić
więcej, niż jeden krok dziennie, więc uzyskanie tego efektu zajęło mi ponad
tydzieńJ
Zaczyna to już wyglądać, ale cały czas przede mną najgorsze – wdawanie rękawów
i wszycie podszewki.
Outcome
Pierwsze wnioski z takiego stylu pracy? Nie prułam ani
razu. Myślę, że na dłuższą metę jest to spora oszczędność czasu i nerwów. Póki
co, każdy krok jest przemyślany, więc nie ma szans na wszycie czegoś krzywo czy
odwrotnie. Takie slow sewing pozwala na dokładne przemyślenie co i jak chcę
zrobić. Zobaczymy jak pójdzie dalej, ponieważ przede mną jeszcze najcięższe
momenty.
Etykiety: moje prace, przedszkole szycia