7x7. tydzień trzeci




Sobotni wieczór. Opowiadam F. o wyzwaniu 7x7 i dodatkowych zasadach. Że mam duuuużo rzeczy, że mogę robić pranie raz na dwa miesiące. F. słucha uważnie, nieszczególnie zadaje pytania dodatkowe, po czym komentuje: „ja mogę nosić to polo przez 7 dni, i wcale nie będzie to wyzwanie”.

Kurtyna.

I tak przebrnęłam przez tydzień trzeci. Nauczyłam się żyć z niewielkim wyborem. Nie czuję, że jest to problem, przeciwnie - nie zastanawiam się w ogóle, co mam na siebie włożyć. Po prostu zakładam co mi tam jeszcze zostało. 

Zakupowy odwyk też póki co bez emocji. Nie wpadam do centrów handlowych, a jak przyjdzie mi do głowy grzebanie w jakimś sklepie online, natychmiast przywołuję się do porządku. Wyrzuciłam cookies z przeglądarki, żeby google we mnie nie celowało butami, które kiedyś oglądałam. Jak tylko zobaczę jakąś reklamę na FB, przestaję lubić daną markę (albo ją blokuję). Słowem, odwyk w pełni. 




Podsumowując tydzień trzeci, główną rolę zagrali:

- białe rurki
- plisowana spódnica
- różowy żakiet (dzieło rąk moich, klik)
- biały t-shirt
- i drugi biały t-shirt
- sandały na koturnie
- trampki adidas gazelle


Dodatki to:
- czerwona torba vintage Vivienne Westwood (how lucky am I?)
- złota nerka (kolejne dzieło rąk moich, klik)
- biała listonoszka
- okulary 


Wygląda na to, że tydzień czwarty będzie kolejnym zupełnie nowym zestawem. Do zobaczenia!

Etykiety: ,